|
|
|
|
Felietony
Przed wiekami w miastach starożytnej Grecji, by wysłuchać czegoś mądrego, czy posłuchać dyskusji o filozofii, polityce, religii, gospodarce udawano się na agorę. (Agora - za Wikipedią to: główny plac, rynek w miastach starożytnej Grecji, wokół którego toczyło się życie polityczne, religijne, a czasami także handlowe). Tyle historii…
Ideą tej zakładki jest to, byśmy tutaj dzielili się między sobą mądrymi spostrzeżeniami, myślami, tym co nas boli i tym co może nas zbudować, co nas pouczy i co da siłę na bycie lepszym.
Dlatego nie żałujmy naszych myśli jeśli są mądre, wrażliwe i poruszają serce. Dzielmy się nimi tutaj z naszymi bliskimi, Parafianami i tymi, którzy tu będą zaglądać. A zatem pióra lub długopisy w rękę i nie żałujcie atramentu na słowa głoszone na naszej parafialnej agorze. Wszelkie teksty proszę nadsyłać na adres emaliowy naszej Parafii.
Za zaangażowanie i pomoc już z góry dziękujemy.
Impresje z Pielgrzymki do Ziemi Świętej AD 2012
Felieton z 19 maja 2012 r.
Dzień I – sobota, 28 kwietnia
To dobrze, że nasze pielgrzymowanie zaczyna się w sobotę – dzień poświęcony Matce Bożej. Tego dnia rolnicy zwykle zaczynają żniwa. Kiedyś mawiano, że w tym dniu zawsze choć na chwilę zaświeci słońce… Dla nas świeci dziś już od samego rana. Zresztą, jak się okaże, pogodę będziemy mieli jak na zamówienie – żadnych upałów, których można się było obawiać, ani prażącego, oślepiającego słońca. Zamiast tego przeważnie lekko zachmurzone niebo i ciepło, a więc idealna pielgrzymkowa pogoda.
To wyjątkowa pielgrzymka: z parafii Chrystusa Zbawiciela udajemy się do Ojczyzny Zbawiciela, gdzie Słowo stało się Ciałem i dokonało się dzieło zbawienia ludzkości, a z Przasnysza – miasta o nazwie związanej z przaśnym chlebem (łacińska nazwa Azymopolis od azymum - przaśnik, chleb przaśny, opłatek) między innymi do Betlejem, gdzie będziemy najczęściej nocować, i którego nazwa jak wiadomo znaczy: Dom Chleba. Co za niezwykła i niejako symboliczna koincydencja nazw. Ale jak należy ją odczytać?
To zarazem wielka wyprawa z małego mazowieckiego miasteczka do doskonale znanych na całym świecie, ale dla nas odległych, położonych na innym kontynencie miejsc. Nic więc dziwnego, że wzbudza to wiele niepokojów i obaw. Część pielgrzymów po raz pierwszy będzie leciała samolotem. A tu jeszcze co jakiś czas słychać o grożącej izraelsko – irańskiej wojnie... Ale nic to … Będzie dobrze – sursum corda!
Pielgrzymkę zaczynamy mszą świętą w naszej kaplicy parafialnej. Ksiądz proboszcz mówi, że zostawiamy swe domy, rodzinny i codzienne sprawy, aby wędrując śladami Chrystusa pogłębiać i umacniać naszą wiarę. Potem wsiadamy do autokaru i … W drogę z nami wyrusz Panie…
Podróż autokarem do Łodzi, następnie samolotem do Tel Awiwu, a potem autokarem do Tyberiady, upływa spokojnie, sprawnie, a nawet komfortowo. Na lotnisku wita nas nasz przewodnik po Ziemi Świętej - ksiądz Jan Hlavka. Z nazwiska przypomina Hlawę – giermka Zbyszka z Bogdańca z Krzyżaków Henryka Sienkiewicza. Ksiądz Jan nie jest jednak Czechem lecz Słowakiem. W Polsce, gdzie ukończył wyższe seminarium duchowne, spędził kilkanaście lat. Od pewnego czasu pracuje w Ziemi Świętej. Szybko przekonamy się, że jest nie tylko świetnym przewodnikiem, lecz także wspaniałym kapłanem i kaznodzieją, który w każdym z odwiedzanych przez nas miejsc umiejętnie wydobędzie i przekażę na tę najlepszą cząstkę. Poznajemy też kierowcę naszego autokaru. Ma na imię Musa czyli Mojżesz. Nomen omen, bo przecież jednym z celów naszej pielgrzymki jest Góra Mojżesza …
Poza księdzem proboszczem Romualdem i księdzem przewodnikiem Janem jest też z nami ksiądz Sławomir Rosiński, proboszcz z Zielunia. Można więc powiedzieć, że many zapewnioną doskonałą opiekę duszpasterską. Codziennie uczestniczymy we mszy świętej koncelebrowanej przez trzech kapłanów. Wspólna modlitwa, min. różaniec i śpiewanie pieśni sprzyjają dobremu przeżywaniu naszego pielgrzymowania.
Większość pielgrzymów pochodzi z Przasnysza, zwłaszcza z naszej parafii, ale nie brakuje też osób z okolic i z dalszych miejscowości, w tym nawet z Warszawy. Właściwie od początku towarzyszy nam wspaniała, prawdziwie pielgrzymkowa atmosfera radości, serdeczności i wzajemnej życzliwości.
Dzień II – niedziela, 29 kwietnia
To już drugi dzień
dziękuję Bogu za pogodę
to już drugi dzień
i dla Pana przeżywam go
Ale to właściwie pierwszy dzień. Dziś przecież niedziela – pierwszy dzień chrześcijańskiego tygodnia, a nasze pielgrzymowanie właściwie zaczyna się właśnie teraz. I to jak – odnowieniem przyrzeczeń chrztu świętego! Dla każdego z nas przyjęcie tego sakramentu było początkiem uczestnictwa we wspólnocie Kościoła.
Jedziemy nad Jordan do Yardenitu – symbolicznego miejsca chrztu Pana Jezusa. Nad rzeką powtarzamy przyrzeczenia chrzcielne, a następnie kolejno wchodzimy do wody, gdzie nasi trzej kapłani polewają nam głowy wodą. Z nad Jordanu udajemy się do Kany Galilejskiej, gdzie Jezus dokonał pierwszego cudu zamieniając wodę w wino. A więc znów mamy do czynienia z pewnym początkiem. Ale to bynajmniej nie koniec początków. I jeszcze jedno: Jordan – woda, Kana – woda zamienia się w wino… Msza święta w Kanie – nasza pierwsza w Ziemi Świętej. Uczestniczące w pielgrzymce małżeństwa odnawiają przyrzeczenia ślubne i wracają pamięcią do dnia, który był początkiem ich nowej, wspólnej drogi życia.
Nazaret – następna stacja naszego pielgrzymowania. To właściwie tu się wszystko zaczęło. Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi …To przecież właśnie tu poczęty w łonie Maryi Jezus rozpoczął swoje cielesne istnienie. I, jak wyjaśnia ksiądz Jan, już wtedy nauczał! Bo kiedy Maryja udaje się do świętej Elżbiety, święty Jan Chrzciciel pod wpływem Jezusa tańczy z radości w łonie swej matki !
Zwiedzamy piękną Bazylikę Zwiastowania. To największa chrześcijańska świątynia na Bliskim Wschodzie. Podziwiamy znajdujące się wewnątrz wizerunki Matki Bożej z różnych krajów, wśród których jest też nasza Matka Boska Częstochowska. Na naszym pielgrzymim szlaku wielokrotnie będziemy spotykać ludzi z różnych stron świata, bardzo często rodaków, którzy tak jak my skorzystali z długiego majowego weekendu. Tuż obok Bazyliki Zwiastowania znajduje się kościół świętego Józefa, wzniesiony w miejscu dawnego domu męża Maryi. Jak blisko od siebie mieszkali… Ale, jak będziemy się nie raz przekonywać, w Ziemi Świętej co krok jest jakieś ważne miejsce, gdzie warto by się zatrzymać na dłużej.
Jednym z takich miejsc jest kolejna stacja na naszym szlaku czyli Góra Tabor. Wchodząc tam spotykamy franciszkanina z biało – czerwoną flagą. Zawsze to miło spotkać rodaka. Chwilę rozmawiamy, potem modlitwa różańcowa i mamy trochę czasu na zwiedzanie. Przed kościołem spora grupa czarnoskórych pielgrzymów. Jak się później okazuje są to zielonoświątkowcy z Nigerii. Choć jest dosyć ciepło niektórzy noszą grube swetry, szaliki a nawet rękawiczki. Słuchają przewodnika, który po angielsku opowiada o świątyni i jej architekcie. Potem jeden z nich wyjmuje poręczny tablet i odczytuje fragment ewangelii wg świętego Marka. Po chwili wchodzą do kościoła, gdzie bardzo żywiołowo się modlą przyjmując najróżniejsze postawy, niektórzy nawet leżą. Poza Nigeryjczykami przewijają się też inne grupy; w pewnej chwili pojawia się wielki tłum Hindusów w charakterystycznych strojach. Widok ten przywodzi na myśl znany fragment księgi Izajasza:
Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pana stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: „Chodźcie, wstąpmy na Górę Pana do świątyni Boga Jakuba. Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pana z Jeruzalem”.(…) Chodźcie, domu Jakuba, postępujmy w światłości Pana. (Iz 2, 2-5)
Ciekawe dlaczego nasze dzisiejsze pielgrzymowanie odbywa się wg takiego planu, który różni się od tego otrzymanego przed wyjazdem: chrzest w Jordanie, cud w Kanie, Góra Tabor i Przemienienie? Przecież to różańcowe tajemnice światła! I wbrew pozorów nie brakuje tajemnic III i V, bo Głoszenie Królestwa Bożego i Eucharystia są w naszym pielgrzymowaniu stale obecne. Czy to jeszcze jeden znak dla nas …?
Dzień III – poniedziałek, 30 kwietnia
Zaczynamy od krótkiej wizyty w Tabhi, gdzie Jezus dokonał cudownego rozmnożenia chleba i ryb. W Kościele Rozmnożenia podziwiamy przepiękne bizantyjskie mozaiki ze słynnym fragmentem przedstawiającym chleb i ryby. Potem udajemy się na Górę Błogosławieństw. Podczas mszy świętej za sprawą homilii księdza Jana czujemy się niemal jak apostołowie na Górze Tabor – oszołomieni, oniemiali i zachwyceni, może nawet gotowi już tam zostać…
Ale pielgrzymka trwa dalej. Odbywamy mały rejs łodzią King David po Jeziorze Genezaret. Jezioro Genezaret ludzkich serc pełne sieci…. I tym razem wszystko zdaje się mieć jakiś głębszy sens. Na pokładzie jakby zgodnie ze słowami innej znanej piosenki chyba ogarnął nas Boży Duch i jak Dawidowi chciało nam się nie tylko śpiewać, ale nawet tańczyć i klaskać.
Teraz kolej na Kafarnaum – wśród ruin starożytnej synagogi można poczuć się jak w Pompejach. Ale trzeba pamiętać, że było to jedno z pierwszych miejsc nauczania i cudów Jezusa.
Nad Jeziorem Genezaret trzeba skosztować ryby świętego Piotra. Po posiłku udajemy się do Kościoła Prymatu. Słuchamy rozważań niezrównanego księdza Jana opartych na fragmencie ewangelii wg św. Jana, który opisuje ukazanie się zmartwychwstałego Chrystusa łowiącym w Jeziorze Genezaret ryby uczniom. Kolejny fragment Pisma świętego wysłuchany w miejscu, w którym się wydarzył. Udajemy się do świątyni, gdzie spotykamy grupę przepięknie śpiewających prawosławnych z Rumunii. I jeszcze chwila na krótki spacer po plaży. Można nawet zamoczyć stopy w …, ależ tak, w Jeziorze Genezaret, o którym do tej pory tylko słyszeliśmy i czytaliśmy…
Po powrocie do Tyberiady wstępujemy do ukrytego wśród innych budynków, zbudowanego przez krzyżowców kościoła św. Piotra. Na dziedzińcu niespodzianka – wzniesiony przez żołnierzy z Armii Andersa pomnik polskich miast: Warszawa, Kraków, Poznań, Gdańsk, Lwów i Wilno. Walczyli, tęsknili i wierzyli, że kiedyś wrócą do wolnej Ojczyzny. Poruszające świadectwo naszej trudnej przeszłości …
Dzień IV – wtorek, 1 maja
Dziś przed nami długa droga: opuszczamy hotel w Tyberiadzie, aby późnym popołudniem dotrzeć do Betlejem. Po drodze zatrzymujemy się w Hajfie. Po mszy świętej w kaplicy klasztoru Karmelitów na Górze Karmel wstępujemy do Kościoła Stella Maris zbudowanego nad grotą proroka Eliasza, a następnie zwiedzamy słynne ogrody bahaickie. Teraz przed nami długa jazda nadbrzeżną równiną do Tel Awiwu. Tam krótki postój w starszej części miasta, Jaffie. Mały spacer Ścieżką Horoskopu i przez Most Życzeń. Wg starożytnej legendy życzenie każdego, kto stojąc na moście i trzymając swój znak zodiaku będzie patrzył na morze, zostanie spełnione. Jeszcze jedna atrakcja turystyczna, dla człowieka wierzącego zupełnie bez znaczenia. Przy Statule Wiary młoda przewodniczka po rosyjsku wyjaśnia grupie turystów symbolikę znajdujących się tam rzeźb. Po chwili okazuje się, że pani przewodniczka pochodzi ze Lwowa, co brzmi jakoś swojsko, zwłaszcza w Izraelu…
Po przebyciu kolejnego odcinka naszego pielgrzymiego szlaku przybywamy do znajdującego się na terenie Autonomii Palestyńskiej Betlejem. Odwiedzamy Grotę Mleczną, gdzie zgodnie z tradycją podczas ucieczki do Egiptu Maryja karmiła Jezusa. Kropla mleka upadła wtedy na skałę i nadała całej grocie jej mlecznobiały kolor. Wszędzie, a zwłaszcza w Ziemi Świętej, można modlić się i wielbić Pana, ale Grota Mleczna ma, z cały szacunkiem, daleko mniejsze znaczenie od Bazyliki Narodzenia Pańskiego, dokąd następnie się kierujemy.
Ta wczesnochrześcijańska bazylika została zbudowana przez świętą Helenę, matkę cesarza Konstantyna Wielkiego, nad miejscem, w którym urodził się Chrystus. Zbiegiem okoliczności uniknęła zburzenia podczas najazdu perskiego w VII wieku. Legenda głosi, iż dowódcę wojsk perskich poruszył znajdujący się nad wejściem wizerunek Trzech Króli we wschodnich szatach, które przypominały jego własne i jego żołnierzy. Do środka wchodzimy przez tak małe wejście, że trzeba się nisko schylić. Nietrudno jednak zauważyć, że istniejące dawniej o wiele większy otwór drzwiowy został później zamurowany. Podobno po to by utrudnić dostęp rabusiom, którzy w dawnych czasach wjeżdżali do świątyni na koniach. Teraz musimy cierpliwie poczekać w długiej kolejce do Groty Narodzenia. Za nami grupa prawosławnych. Niektóre z Rosjanek noszą ubrania jakby stylizowane na przełom XIX i XX wieku. W pewnym momencie jedna z nich wyjmuje telefon komórkowy najnowszej generacji – to jednak XXI wiek.
W Grocie Narodzenia po kolei klękamy i całujemy oznaczone srebrną czternastoramienną gwiazdą miejsce. A więc to właśnie tu Słowo, które stało się Ciałem przyszło na świat. Dotykamy miejsca, w którym to się wydarzyło… To było tu, właśnie tu…Tu jest jedno z najważniejszych miejsc na Ziemi …Tyle myśli, tyle uczuć, tyle emocji …
Dzień V – środa, 2 maja
Ten dzień zaczynamy bardzo wcześnie. Jest jeszcze ciemno, kiedy jedziemy do Bazyliki Narodzenia. O tej porze nie ma kolejki do Groty Narodzenia, więc swobodnie i bez pośpiechu podchodzimy jeszcze raz do Miejsca Narodzenia, a potem do znajdującego się obok symbolicznego żłóbka. W znajdującej się w pobliżu Grocie św. Hieronima uczestniczymy we mszy świętej, którą jak każdego dnia pielgrzymki odprawiają nasi trzej kapłani. Jest 6.00 rano, jak na rezurekcji, a my śpiewamy kolędy jak w Boże Narodzenie.
Ale wszystko się zgadza – przeżywamy przecież tajemnicę Bożego Narodzenia, która prowadzi do Zmartwychwstania. Przyjmujemy komunię pod dwoma postaciami, co stanowi dodatkowe podkreślenie doniosłości tej niezwykłej chwili.
Dziś udajemy się do Jerozolimy. To najważniejsza część naszej pielgrzymki, naszego poznawania V ewangelii czyli Ziemi Świętej, jak wyjaśnia ksiądz Jan. Niemal na każdym kroku natrafiamy na jakieś ważne miejsce. Spędzimy tu tylko jeden dzień, choć jak się wydaje, równie dobrze moglibyśmy całe lata ...
Zaczynamy od kościoła Pater Noster, gdzie Pan Jezus nauczał modlitwy Ojcze Nasz, której tekst w prawie 60 językach widnieje na ścianach. Każdemu najbliższe są oczywiście słowa w jego języku ojczystym, ale duże wrażenie robią teksty w językach azjatyckich albo afrykańskich, napisane egzotycznymi znakami…
Podziwiamy panoramę Jerozolimy ze zbocza Góry Oliwnej. Znów słuchamy fragmentu Pisma Świętego i rozważań księdza Jana. Ten widok to chyba najwyrazistszy obraz V ewangelii. Potem Ogród Oliwny – Getsemani i Bazylika Agonii. Wchodzimy na Stare Miasto i na Via Dolorosa – ulicę, którą prawdopodobnie przemierzył Pan Jezus dźwigając krzyż. Idąc wąskimi uliczkami odprawiamy nabożeństwo Drogi Krzyżowej, której stacje umieszczone są na budynkach oraz w Bazylice Grobu Pańskiego. Dookoła nas toczy się zwyczajne, codzienne życie – stragany, handel, ludzie zajęci swoimi sprawami. Zapewne tak było i wtedy, w Wielki Czwartek. Po zakończeniu drogi krzyżowej wchodzimy do Bazyliki Grobu i ustawiamy się w kolejce. Przed nami spory tłum pielgrzymów i dłuższe oczekiwanie. Ale nie ma na świecie miejsca, które bardziej zasługuje na odwiedzenie. To, jak wyjaśnia ksiądz Jan, nie tylko Grób, gdzie złożono umęczone Najświętsze Ciało, ale, co o wiele ważniejsze, miejsce, w którym Chrystus zmartwychwstał. Jest to więc miejsce najważniejszego wydarzenia w dziejach zbawienia. Bez niego daremna byłaby nasza wiara.... Tak więc odczekawszy swoje każdy z nas wchodzi na krótką chwilę do Grobu i … Trudno jest znaleźć słowa, które byłyby w stanie wyrazić uczucia i emocje jakie towarzyszyły każdemu w tym najważniejszym z miejsc …
Po opuszczeniu Bazyliki Grobu idziemy na Górę Syjon i odwiedzany kościół Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny. Potem kierujemy swe kroki do Wieczernika, który poraża nas wielkim gwarem zastanych tam pielgrzymów różnych narodowości. A może podobnie było tu w dniu Zesłania Ducha Świętego …
I ostatni punkt naszego dzisiejszego szlaku – Mur Zachodni pozostały po dawnej świątyni jerozolimskiej, zwykle nazywany Ścianą Płaczu. To najważniejsze dla wszystkich Żydów miejsce – wielka synagoga pod gołym niebem. Widzimy wielu z nich, ubranych w tradycyjne swe stroje podchodzących do Muru, wkładających kartki z intencjami i modlących się.
Dzień VI – czwartek, 3 maja
Dzień zaczynamy od mszy świętej w wiosce Bet Sahur pod Betlejem w sanktuarium nazywanym potocznie „Polem Pasterzy”. To miejsce, gdzie pasterzom ukazał się anioł i wezwał ich by poszli do Betlejem. Po mszy jedziemy nad Morze Martwe. Tu mamy trochę czasu na jedyną w swoim rodzaju kąpiel w tym niezwykłym akwenie, którego woda sama unosi nas na powierzchni. Teraz przed nami długa droga: najpierw do granicy z Egiptem, a potem w głąb Półwyspu Synaj do hotelu w pobliżu Góry Mojżesza. Podczas podróży naszym oczom ukazują się niezwykłe, egzotyczne krajobrazy: pustynie, góry i wybrzeża Morza Czerwonego. Kto by pomyślał, że piasek pustyni ma tyle barw i odcieni, wśród których jest nawet cytrynowa lub prawie biała. Po przybyciu do hotelu udajemy się na krótki odpoczynek.
Dzień VII – piątek, 4 maja
Około 1.00 opuszczany hotel i kierujemy się w stronę szczytu Góry Mojżesza - 2285 m n.p.m. To tam Bóg przekazał Mojżeszowi kamienne tablice z dziesięciorgiem przykazań i zawarł przymierze z narodem wybranym. Do pokonania mamy kilka kilometrów skalistego, górskiego szlaku i około 700 metrów różnicy poziomów miedzy miejscem, z którego wyruszamy a szczytem. Prowadzi nas młody beduiński przewodnik. Idziemy w przysłowiowych egipskich ciemnościach oświetlając sobie drogę latarkami. Po drodze mijamy wielu Beduinów, którzy w różnych językach namawiają nas do skorzystania z ich wielbłądów. Chętnie nas podwiozą za jedyne 25 dolarów. A swoją drogą, kto by pomyślał, że beduiński slogan reklamowy może brzmieć: Charoszij wielbłąda.
Można odnieść nieodparte wrażenie, że nasza wędrówka jest jak droga do zbawienia: czasem trzeba się zatrzymać żeby odpocząć, napić się lub posilić, ale jeśli chce się osiągnąć swój cel wciąż trzeba powracać na prowadzący ku niemu szlak. I nie można tego dokonać jeśli zabraknie nam światła. Potrzebny jest też przewodnik – ktoś, kto wie którędy należy pójść …
Po dotarciu na szczyt nasz wysiłek zostaje sowicie nagrodzony widokiem wschodu słońca przecudnej urody. I to uczucie, że znaleźliśmy się bliżej Pana… No i satysfakcja – a jednak dałem radę!
Ze szczytu schodzimy lekko jak na skrzydłach. Po krótkim odpoczynku w hotelu zwiedzamy klasztor św. Katarzyny u podnóża Góry Mojżesza i wyruszamy w powrotną drogę do Betlejem. Po przekroczeniu granicy msza święta w skromnej kaplicy w izraelskim Eilacie. Kiedy się wydawało, że jedyne co nas dziś czeka to monotonna podróż - niespodzianka. Okazało się, że gościmy u proboszcza … Mekki. Ksiądz Sławomir Abramowski, który kieruje tutejszą parafią wyjaśnia, że Mekka podlega mu jako proboszczowi najbliżej położonej niej parafii. Ma też u siebie najstarszą parafiankę świata – zamienioną w słup soli żonę Lota, którą widzieliśmy jadąc do Egiptu …
Około północy docieramy do hotelu w Betlejem. Jemy kolację i spać, spać, spać …
Dzień VIII – sobota, 5 maja
A już około 4.00 śniadanie i jedziemy na lotnisko. Odprawa i podróż bez większych perturbacji. Tak jak poprzednio tym samym samolotem co my lecą prezes NBP Marek Belka i prof. Zbigniew Lew-Starowicz. Na lotnisku przesiadamy się do autokaru. Jadąc jakby na nowo odkrywamy po drodze piękno naszej ojczystej ziemi. Kiedy tuż przed 17.00 dojeżdżamy do Przasnysza i wchodzimy do naszej kaplicy parafialnej, aby uczestniczyć w kończącej pielgrzymkę mszy świętej przypomina się znana scena z Potopu Henryka Sienkiewicza, w której powracający z wojny rycerze z chorągwi laudańskiej wchodzą do kościoła w Upicie. …
To była bardzo udana pielgrzymka. Kiedy spotykam kogoś z jej uczestników, każdy bez wahania przyznaje, że jest przeszczęśliwy…
Wojciech Ostrowski
Uczestnik Pielgrzymki do Ziemi Świętej
Nauczyciel
Wejdź do Galerii: Pielgrzymka do Ziemi Świętej
Wróć do działu Felietony
|
|
|
|
|
|
|
© 2004 - 2011 Parafia Chrystusa Zbawiciela w Przasnyszu
Al. Jana Pawła II 10, 06-300 Przasnysz, tel. (29) 752 39 93 |
|
|
|